piątek, 27 września 2013

Magia cz 18


Uśmiechnął się do wstał zjadł śniadanie . Po śniadaniu wziął szybki i orzeźwiający prysznic. Ciągle myślał o swojej ukochanej. Gdzie jest? Co robi? O czym myśli. I inne myśli związane z nią. W tym samym czasie Alicja dotarła do szpitala. Pośpiesznie idąc przez korytarze aby tylko znaleźć Piotra. Zastała go w jego gabinecie. Powiedziała mu co się dzieje i że mam przepuszczenia. On zabrał ja szybko na badania, aby się nie zadręczała. Po 15 minutach wszystko było wiadome. Alicja leżała na łóżku wycierając swój brzuch.
- Jednak Cię nie pomyliła intuicja - powiedział jej przyjaciel.
-...- delikatnie się do niego uśmiechając. W jej oczach zaczeły zbierać się łzy
- Teraz musisz się oszczędzać. Bardziej o siebie dbać, a zdecydowanie mniej biegać.
- Dobrze - jej głos brzmiał tak rozpaczliwie
- Ala- leżała , a po jej policzkach spływały łzy - Nie płacz ...
- Ale to łzy szczęścia - próbowała się uśmiechnąć.
- Gratuluję wam. Uśmiechnij się. Będzie dobrze - dodawał jej otuchy
- Pewnie, że będzie. Dobra czas się ogarnąć. Zaraz zaczynam pracę. Dziękuję - wyszła i skierowała się do szatni.
Maks już był w szpitalu i wszędzie jej szukał. Od każdego dostawał te same informacje, ze jeszcze nie przyszła. Myślał, że od Beaty i Sylwii dowie się czegoś. Obie właśnie siedziały w pokoju lekarskim
- Hej dziewczyny. Widziałyście Alicję?
- Nie przecież cały czas jest z tobą- powiedziała Beata.
- No tak ale wyszła dziś wcześnie rano i nie mam z nią kontaktu.
- Trudno my nic nie wiemy - powiedziała Sylwia
- Dobra dzięki.
Alicja była w szatni i własnie wychodziła z szatni kiedy zaczynała się odprawa. Weszła i zajęła miejsce. Zaraz potem wpadł spóźniony Maks. Zajął miejsce po przekątnej swojej partnerki. Tak jak zawsze omówili przypadki a potem zajrzeli do każdego z pacjentów. Ten obchód był tak jak każdy inny. Maks poszedł z Jivanem do szpitalnej kawiarni, a Alicja z Beatą i Sylwią. Maks z Jivanem i Piotrem siedzieli , pili kawę i rozmawiali. Do kawiarni przybyły Beata i Sylwia kupiły dla siebie po kawie. Usiadły przy stoliku, za 5 minut wyglądał trochę blado gdy miała już brać kawę zemdlała. Przy Alicji znalazły się dziewczyny , ojciec Leon, maks . Jivan i Piotr. Za jakiś czas Alicja już odzyskała świadomość
- Co się stało?- zapytała
- Zemdlałaś - powiedział Maks.
- Trzeba zrobić badania krwi i ...- odezwał się Leon
- Nie trzeba- wtrąciła się Alicja
- Trzeba - spierał się Leon. Piotr spojrzał na Alicję
- Alicja ma racje nie trzeba robić żadnych badań - odezwał się Piotr
- Jak to nie trzeba przecież zdrowi ludzie nie mdleją od tak - denerwował się Leon.
- Nie powiedziałeś im ?
- Nie - powiedziała przez uśmiech
- Ale o czym? - zapytał się Maks.
- Zostaniesz tatusiem - pokazał na brzuch.
- Ale naprawdę - Pocałował namiętnie Alicję. Podniósł Alę z podłogi przytulając ją.
Każdy zaczął im gratulować
- Dobra ja muszę iść , wzywają. A was zapraszam za miesiąc na kontrolę .
- Dobrze będziemy.
- Teraz wszyscy do pracy , a wieczorem zapraszam wszystkich na kolację.


Miłej nocy wam wszystkim życzę i jutro zapraszam na kolejna część ;**
I przepraszam was wszystkich za moje błędy ale pisałam to na szybkiego. 

3 komentarze: